Debiut Lyrics & Chords By Mirosław Czyżykiewicz
Gdy już po wszystkich była egzaminach,
Wspomniała mu, że mógłby wpaść wieczorem.
Była sobota i ciasno tkwił korek
W szyjce butelki czerwonego wina.
Deszcz padał, kiedy wstał niedzielny ranek
I gość na palcach przez skrzypiący parkiet
Przepłynąwszy, cicho ściągnął marynarkę
Z gwoździa wbitego chybotliwie w ścianę.
Wzięła ze stołu szklankę i przełknęła
Resztkę herbaty wystygłą i burą.
Mieszkanie spało, świtała niedziela,
Leżała w wannie czując całą skórą
Dno obłuszczone. Wcześnie jeszcze było,
Pachnąca mydłem pustka nieodparta
Pełzła w nią poprzez jeszcze jeden wyłom,
Co się otwierał na poznanie świata.
Palce, którymi przymykał drzwi sieni
Były - aż wzdrygnął się - czymś zabrudzone.
Kiedy dłoń chował w kieszeń, parę monet -
Reszta za wino - brzęknęła w kieszeni.
Aleja pusta była, chodnik przemókł
Od wody z rynien dzwoniących o ścianę.
Przypomniał sobie gwóźdź i tynk spękany
I z opuchniętych warg, nie wiedzieć czemu,
Wyrwał się brzydki wyraz. Patrząc w pusty
Świt poczerwieniał postępkiem głupawym
Własnych ust. Tak się sam zdziwił, że wrósłby
W grunt, gdyby właśnie tramwaj się nie zjawił.
Później w pokoju swym składał wzdłuż kantów
Spodnie, nie patrząc na trącący potem klucz
Pasujący do tak wielu zamków,
A tak wstrząśnięty swym pierwszym obrotem.
Edyta Geppert - Debiut chords lyrics
Oddział Zamknięty - Debiut chords lyrics